czwartek, 3 maja 2012

#1 '' .. ja jednak obserwowałem ją uważnie ''

Obudziłem się o 5 rano. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, nie byłem rannym ptaszkiem. Zazwyczaj budzili mnie chłopcy a oni wstawali o 10 czasem 11. No ale cóż, skoro się obudziłem postanowiłem wstać. Wygramoliłem się niechętnie z pod ciepłej, miękkiej, biało-niebieskiej kołdry i spojrzałem na okno znajdujące się tuż na przeciw mojej twarzy. Mimo tak wczesnej pory, w Londynie świeciło słońce, świergotały ptaki i przede wszystkim było bardzo jasno. Ucieszyłem się z tego faktu ponieważ nie często gościło u nas słońce. Stwierdziłem, że od razu ubiorę się i przejdę się do sklepu po coś do jedzenia. Ubrałem kapcie i skierowałem się w stronę łazienki. Przemyłem twarz, wyczyściłem dokładnie zęby i przeczesałem lekko swoje loki. Ubrałem się w czarne rurki i czerwone polo. Nie jadłem śniadania, nie budziłem chłopców - po prostu wyszedłem. Obok willi w której mieszkaliśmy stał mały sklep. Stwierdziłem, że nie będę szedł do niego tylko przejdę się kawałek dalej i zaczerpnę świeżego powietrza. Jak chciałem, tak też zrobiłem. Postanowiłem jeszcze bardziej przedłużyć sobie drogę i przejść przez park. Szedłem asfaltową dróżką i wpatrywałem się w sznur dziewczyn biegnących w moją stronę. Już po krótkiej chwili obok mnie zebrało się niezłe zbiorowisko, zaczęli prosić o autografy, robili sobie ze mną zdjęcia.. . Trochę mnie to denerwowało, bo chciałem by chociaż jeden dzień minął mi spokojnie, bez pisku, bez stresu, spokojnie. Zaciekawiła mnie postać jednej z nich. Wyróżniała się w tej grupie. Wysoka, rudowłosa dziewczyna o czarnych, wielkich oczach, jasnej karnacji i piegach pokrywających całą twarz. Była ubrana w krótkie, czarne spodenki, bordowe martensy i czerwoną, ciemną koszulkę na ramiączkach. Podeszła do mnie, spojrzała mi w oczy i po prostu, z pełnym opanowaniem poprosiła o autograf. 
- Dla kogo? - zapytałem i uśmiechnąłem się szeroko. 
- Nicole - powiedziała i przygryzła lekko wargę dalej patrząc się mi w oczy. Podpisałem mały skrawek kartki i wręczyłem jej go prosto do ręki. Zrobiliśmy sobie zdjęcie i na tym się skończyło, pożegnałem się z wszystkimi i kontynuowałem wycieczkę do sklepu. Po drodze zaczepiło mnie jeszcze parę osób, ale nareszcie doszedłem do celu. Chwyciłem za rączek od koszyka i powędrowałem w głąb supermarketu. Wrzuciłem do niego wszystkie potrzebne rzeczy i zaniosłem je do kasy. Stałem w kolejce aż nagle przypomniałem sobie że muszę wziąć jeszcze jedną rzecz. Odwróciłem się i ujrzałem tą samą dziewczynę którą spotkałem w parku. Nie zauważyła mnie, ja jednak obserwowałem ją uważnie. Miała założone słuchawki więc nie słyszała kiedy wołałem do niej z drugiego końca sklepu. Postanowiłem że zostawię ją w spokoju, wezmę to co mam i zapłacę za zakupy. Straciłem ją z punktu widzenia. Wzruszyłem ramionami, sięgnąłem po butelkę z colą i.. no własnie. Uderzyłem kogoś ramieniem, pech musiał zarządzić że tą osoba będzie piękna nieznajoma. 
- Bardzo Cię przepraszam, nie wiedziałem że tędy przechodzisz.. - zacząłem tłumaczyć.
- Nie, nic się nie stało. To moja wina, nie patrzałam co robię - powiedziała i zaczęła zbierać z podłogi rzeczy które wypadły jej z koszyka.- schyliłem się i pomogłem jej w tej jakże wyczerpującej czynności. Pomogłem jej wstać i razem skierowaliśmy się w stronę kasy. Zapłaciliśmy i wyszliśmy przed budynek.
- To może w zamiar przeprosin wybierzesz się ze mną na kawę? - zaproponowałem i oparłem się o ścianę supermarketu. 
- Dobrze, nie mam nic do stracenie, i tak nie mam co robić - powiedziała i założyła okulary przeciwsłoneczne. Po drodze rozmawialiśmy o mnie. Była bardzo ciekawa tego jak się czuje kiedy co krok ktoś coś ode mnie chcę.
- No wiesz. Nie jest to łatwe, ale już zdążyłem się do tego przyzwyczaić. - odpowiedziałem i otworzyłem jej drzwi do kawiarni. Wybraliśmy stolik obok okna. Usiedliśmy na przeciw siebie i zaczęliśmy rozmowę. 
- To co, może powiesz mi coś o sobie? - powiedziałem i puściłem jej oczko.
- Nie mam za dużo do powiedzenia.. - rzekła i zatopiła wzrok w filiżance z ciepłą latte.
- A więc - kontynuowała - życie jak życie. Mieszkam razem z rodzicami. Mają własna firmę. Nie jestem typem grzecznej dziewczynki. W sumie, często się z nimi kłócę... zawsze o to samo. Czyli o to jak się ubieram, jak wyglądam. Według nich nie wyglądam tak jak powinna wyglądać dziewczyna z porządnej rodziny. Za to moja siostra, Kate. Jest idealna, w każdym calu. Długie, blond włosy, różowe sukieneczki i tak dalej. Z całego serca jej nienawidzę, jesteśmy całkiem inne.
- Masz jakiś przyjaciół? - zapytałem 
- Mam. Jest mi najbliższa, Sarah. Znamy się od dziecka.. jest taka jak ja. Ma podobny styl ubierania, ten sam charakter. Tylko inni rodzice.. - zawiesiła się i przełknęła ślinę.
- Co jest? - zapytałem
- No więc, jej rodzice ją zostawili.. nie chcieli jej. Mieszka w domu dziecka, ma tylko mnie. 
- Przykro mi.. - powiedziałem i otarłem jej łzę z policzka. - może ty i Sarah chciałybyście odwiedzić mnie i chłopaków? - zaproponowałem i uśmiechnąłem się szeroko.
- Jeśli chcesz.. 
- Okey, to daj mi swój adres. Przyjadę po Ciebie jutro i pojedziemy po twoją przyjaciółkę.
- Spoko - podałem jej długopis i karteczkę. Już po chwili miałem jej adres.. postanowiłem że będę się zbierał. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę...

^^.
Dziękuje za uwagę :) Myślę że rozdział się podoba, muszę jeszcze popracować trochę nad stroną i urozmaicić odrobinkę swój zasób słów :) Pozdrawiam i do zobaczenia jutro kiedy napiszę kolejny rozdział :)
@NatalieHooran

5 komentarzy: